Łącznik i jego rodzinka dały nam dużo do myślenia. Oprócz zwyczajów polskiej typografii związanych z tymi wszystkimi kreskami poznaliśmy kilka zasad pisowni zaczerpniętych ze słownika ortograficznego. W tej pogadance zajmiemy się innymi znakami interpunkcyjnymi, które bywają czasem przekorne i na siłę pchają się do składanych komputerowo dokumentów.
Choć zużyliśmy na wszystkie te kreski niemało czasu, spieszę zapewnić, że to tylko część problemu. W moim domowym Słowniku Ortograficznym PWN pod redakcją profesora Szymczaka zagadnienia związane z zasadami pisowni łącznika zajmują 12 stron 8-punktowego druku. W tej książce nie mam jednak zamiaru publikować treści całego słownika, dlatego gorąco namawiam do rozwijania we własnym zainteresowania zasadami pisowni podawanymi w słownikach. Zwłaszcza w publikowanych w ostatnich kilku latach; jak już wspominaliśmy, jakiś czas temu pisownia polska przeszła dość daleko idące reformy i słowniki sprzed 30 lat w niektórych dziedzinach są już przestarzałe.
I tym razem będziemy czerpać obficiej ze słownika ortograficznego, zasadom typografii poświęcając mniej czasu. Taka jest bowiem natura spotykanych w dokumentach błędów związanych ze znakami interpunkcyjnymi. Krótko mówiąc — mało kto z nas zna zasady interpunkcji.
Szczególnie podatny na użycie niezgodne z instrukcją jest przecinek. Niewielu z nas ma kłopoty z kropką, dwukropkiem, średnika używamy rzadko. Trochę problemów, ale raczej typograficznych niż ortograficznych, przysparzają nawiasy.
Tak, ale kropka pojawia się w zdaniu raz, przecinek za to w niektórych zdaniach powinien pojawić się gromadnie.
Wiemy o tym intuicyjnie i jeśli przecinek w zdaniu nie wystąpił, wstawiamy go na siłę tam, gdzie go nikt nie pragnie, popadając z jednej skrajności w drugą.
Zapis tekstu bez znaków interpunkcyjnych jest nie do pomyślenia. Zasady ich użycia są jednocześnie proste i złożone. To trochę usprawiedliwia kłopoty składających teksty, ale tylko trochę.
Od dziecka wpajano nam w szkole zasadę, że jeśli nie jesteśmy pewni pisowni, należy zajrzeć do słownika!
Zasada ta w całej rozciągłości dotyczy też pisania na jakiejkolwiek klawiaturze.
Problem, zdaje się, leży w tym, że
nie wiemy, że w aż tak wielu miejscach powinniśmy nie być pewni poprawności naszej wiedzy.
W przeciwieństwie jednak do błędów ortograficznych, przy sprawdzaniu których wystarczy otworzyć słownik na żądanym wyrazie (a znając alfabet łatwo ten wyraz odnajdujemy, jak nie na Ż, to na Rz… ), zasady interpunkcji są podane w słownikach ortograficznych w części opisowej. Pomimo, że są ilustrowane licznymi przykładami, nie jest łatwo je przystosować do konkretnej sytuacji, w której znalazło się pisane właśnie zdanie.
Przecinek może spełniać dwie podstawowe role:
- oddzielać graficznie części dłuższej wypowiedzi, jeśli takie części w sposób wyraźny występują; na przykład są to dwa zdania składowe w zdaniu złożonym;
- wydzielać logicznie związaną grupę wyrazów lub nawet pojedynczy wyraz w ramach jednego zdania.
Choć jest to najczęściej występujący znak interpunkcyjny, ma jednak najniższą „moc wydzielania”. Kropka i średnik mają większą siłę sprawczą, czego przykładem może być poprzedni akapit, w którym przecinki są się najgłębiej ukryte, gdyż oba składniki powyższego wyliczenia oddzielone są średnikiem (na końcu pierwszego), a cała ta wyliczanka została zakończona kropką.
Oprócz tego przecinek bardzo często może być wyparty albo przez nawias, albo przez parę myślników. Wybór właściwego sposobu graficznego wydzielania grupy wyrazów w ramach jednego wypowiedzenia (zdania lub równoważnika zdaniowego) zależy tylko od autora tekstu. Trzeba kierować się odczuciem sposobu odczytania naszej myśli przy zastosowaniu każdego z wymienionych znaków i wybrać najwłaściwszy, sugerowany intuicją czytelniczą. Żadnych sztywnych reguł wyboru podać nie można.
Jak wspomniałem, nie stawiamy przed sobą zadania przepisania do tej książki słownika ortograficznego. Zasady użycia tego drobnego znaczka, jakim jest przecinek, zajmują w słowniku kilkanaście stron drobnego druku. Czuję jednak potrzebę wspomnienia o jednym szczególnym zamieszaniu ortograficznym wokół przecinka.
Ze szkoły wyszedłem (jak większość) z następującymi przekonaniami:
nie wolno stawiać przecinka przed spójnikami ‘i’, ‘oraz’
zawsze stawiamy przecinek przed ‘że’, ‘iż’, spójnikiem ‘a’ i przed ‘który’ (także przed wszystkimi jego odmianami)
A jednak to bzdura!
Nigdzie w słownikach ortograficznych nie znajdziemy takich reguł. Słownik powie nam za to, że zapisy w rodzaju:
- i chciałabym, i boję się
- na urodziny dostałem rower, czekoladki, komputer, choć bez karty dźwiękowej, oraz mnóstwo życzeń
- nie mogę przyjść, chyba że rodzice wyjadą do ciotki
- kalkulator, za pomocą którego obliczałem to zadanie, zawiódł mnie
są całkowicie poprawne. Według przytoczonych „reguł” szkolnych powinny być błędne.
Jakie jest więc wytłumaczenie tych rozbieżności w poglądach na stawianie przecinków? Po prostu:
zasady użycia przecinka przekazano nam w szkole w zbyt uproszczony sposób.
Jeśli nie mamy okazji czytać zbyt wielu publikacji przygotowanych przez kompetentnych redaktorów, nie możemy intuicyjnie poznać prawdziwych reguł rządzących użyciem tego małego ogonka, w rezultacie pogłębiamy i utrwalamy sobie błędne przekonania.
Do przedstawionych przykładów zdań można podać następujące zasady:
- nie wolno rozdzielać przecinkiem zdań współrzędnie złożonych połączonych spójnikiem ‘i’;
- jeśli spójnik ‘i’ rozpoczyna oba zdania współrzędne w zdaniu złożonym („i chciałabym, i boję się”), po pierwszym zdaniu stawiamy przecinek jako strażnika „wykrycia” przez Czytelnika zakończenia jednej myśli (zdania) i rozpoczęcia drugiej;
- jeśli spójnik nie tyle spaja oba zdania, co przekazuje sygnał, iż drugie jest wynikiem pierwszego, przed ‘i’ stawiamy przecinek; drugi przykład można przekształcić uzupełniając go w pamięci o zawartość nawiasu: „nie posłuchałem matki, i [w wyniku tego] przeziębienie przyszło następnego dnia”;
- jeżeli myśl będąca wtrąceniem do myśli zasadniczej przypadkowo skończy się tuż przed ‘i’ lub ‘oraz’ jesteśmy zmuszeni postawić przecinek przed tymi „zakazanymi” spójnikami, jak ilustruje to drugi przykład z poprzedniej ramki (ten z komputerem);
- przecinkami oddzielamy zadanie podrzędne od nadrzędnego — to jest podstawowa zasada użycia przecinka. Zdanie podrzędne może rozpoczynać się od rozmaitych spójników: ‘bo’, ‘czy’, ‘jeśli’, ’który’, ‘ponieważ’, ‘że’ i kilkudziesięciu (!) innych. My natomiast oraz nasi nauczyciele przekształciliśmy sobie tę zasadę do postaci, jakoby przed ‘który’, ‘że’ itd. zawsze trzeba było postawić przecinek. Raz jeszcze powtórzmy: przecinek stawiamy przed zdaniem (składowym zdania złożonego), a nie przed jakimś konkretnym spójnikiem;
- dlatego też w przykładzie czwartym przecinek znalazł się przed ‘chyba że’, a nie przed ‘że’, a w przykładzie piątym przecinek wysforował się o dwa wyrazy przed ‘którego’.
Czyli poprawnie:
kalkulator, za pomocą którego obliczałem
chyba że rodzice
Niepoprawnie:
kalkulator za pomocą, którego obliczałem
chyba, że rodzice
A takich zasad jest ze czterdzieści, sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści… Dlatego kolejny raz polecam w przypadku wątpliwości zaglądanie do słownika ortograficznego, i to do tej zwykle omijanej części opisowej.
Życie w nieprzyjaźni z tak wspaniałym doradcą, jakim jest słownik, prowadzi także do nadużywania przecinka. Typowy „przecinek na siłę” odnajdujemy np. w zdaniu z regulaminu:
Dzieci do lat siedmiu, mogą korzystać z placu zabaw wyłącznie pod opieką dorosłych.
albo w zdaniach:
Dlatego, firma nasza postanowiła zmienić politykę cenową.
W maju, każdy ogród na wrocławskim Biskupinie tonął w powodzi kwiatów magnolii.
Czy to wpływ gramatyki angielskiej, czy kolejna konsekwencja braku znajomości w społeczeństwie zasad pisowni? Tak czy inaczej, jest to błąd. Coraz bardziej powszechny!
Drugi przypadek nadużywania przecinka (właściwie co tu używać eufemizmu „nadużycie” — to jest po prostu błąd) to stawianie go bez umiaru między wyrazami, które piszącemu kojarzą się z równorzędnymi cechami opisywanego przedmiotu. Na przykład:
Przekładnia hydrokinetyczna, wolnobiegowa
Przecież ciąg wyrazów „hydrokinetyczna wolnobiegowa” jest w języku technicznym jednym określeniem opisywanego przedmiotu; tylko oba wyrazy łącznie stanowią opis cechy, nie są to więc dwie cechy równorzędne i nie ma prawa żaden przecinek ich rozdzielać! Podkreślam jeszcze raz:
oba wyrazy w tym przykładzie (a czasami nawet więcej niż dwa) stanowią jedno logiczne określenie rodzaju opisywanego przedmiotu.
A oto przykład z tekstu nietechnicznego (z opakowania margaryny):
Zastosowano specjalnie wybrane, rafinowane oleje roślinne […]
Jeżeli mamy do czynienia z szeregiem sąsiadujących określeń o równym znaczeniu w treści zdania, jak na przykład w tym cytacie:
— […] A ten, kto nas ujrzy, sam na siebie podpisze wyrok śmierci. Dobrze powiedziane?
— Ach, doskonale, cudownie, fantastycznie, pasiasto, kropiasto — piszczał pochlebnie pan Mżawka […]
(Stanisław Pagaczewski Misja profesora Gąbki)
musimy każdy z nich oddzielić od pozostałych przecinkiem. Wyobraźmy sobie, że pan Mżawka opuściłby jedną z pochwał — nic by się nie stało, w przeciwieństwie do opisu pompy.
Powszechnie spotykany błąd polega więc na (dość częstym w potocznym używaniu języka) zjawisku hiperpoprawności: piszący słyszał, że przy wyliczeniach cech należy je oddzielać przecinkami, więc po każdym słowie dotyczącym jakiejś cechy wciska klawisz z tym małym znaczkiem, żeby „być w zgodzie” z interpunkcją. Tymczasem doprowadza do „posiekania” opisów na drobne kawałeczki, które osobno znaczą coś innego, niż gdy są prawidłowo pogrupowane przecinkami.
No właśnie, widzę wyraźnie, że od kilku przynajmniej lat nad logicznym zapisem myśli górują pewne mityczne zasady.
Jedną z takich zasad jest także „konieczność” oddzielania przymiotników przecinkami, bez zastanowienia się, jakie myśli przekazuje tak zapisane zdanie. Patrzę na ten przykład z margaryny i widzę, że muszę go chyba nieco objaśnić. Ja bym napisał raczej tak:
Zastosowano specjalnie wybrane rafinowane oleje roślinne […]
I co to właściwie zmieniło? Zmieniło. Z oryginalnie zredagowanego tekstu na opakowaniu dowiadujemy się, że wytwórnia przed wyprodukowaniem naszego pudełka margaryny dobrała specjalnie pewien olej, a następnie go zrafinowała. I tak co dzień, co miesiąc i tak dalej – wybieramy, rafinujemy, wybieramy, rafinujemy… Aha, tak to było…
A przecież autorowi zapewne chodziło o to, że najpierw wybrano pewien rafinowany olej i z jego użyciem opracowano recepturę. Zrobiono to raz, i na tym koniec wybierania. Tymczasem wstawienie jednego przecinka wprowadziło do przekazu wrażenie następstwa czynności.
Tak więc warto chyba rozszerzyć nieco zasadę wpajaną nam w szkole: jeżeli nie wiesz jak napisać fragment zdania, zapisz go w obu wersjach i bez zastanawiania oceń wzrokowo, która wydaje się poprawniejsza. Jak widać należy tak postępować nie tylko przy wahaniach ortograficznych — przy interpunkcyjnych także.
Jak ważne może być prawidłowe dzielenie zapisów myśli przecinkami ilustrują też poniższe przykłady zaczerpnięte ze słownika ortograficznego Szymczaka:
Czytając, szybko jechał
Czytając szybko, jechał
Prawda, że to dwa zupełnie inne zdania?
A teraz o pewnym dziwolągu typograficznym związanym z przecinkiem. Z racji moich obowiązków zawodowych miewałem w rękach dość dużo pism urzędowych. W niemałej części pisma te wykazują manierę otaczania przecinka spacjami z obu stron. Zresztą w internecie mamy coraz więcej takich przykłądów.
Skąd to się wzięło? Przypomina mi się pewna osoba, która w szkole pisząc na tablicy stawiała przecinek zamiast na końcu jednej linijki, to na początku następnej, ale to naprawdę rzadki przypadek; przy tym osoba ta czyniła tak z roztargnienia. Dlaczego jednak niektóre panie sekretarki jakby się zmówiły i na siłę odrywają przecinek od zdania, przy którym stoi?
Dla ilustracji: tekst złożony z taką manierą wygląda na przykład tak:
Mój kontakt z komputerem i programami jest , można rzec , całkowicie konsumpcyjny. Od prawie dziesięciu lat mam okazję dość intensywnie używać komputery do różnych celów , zawodowo i prywatnie.
Śmieszne, prawda? Mam na myśli te odizolowane przecinki. I co gorsze — wybitnie po amatorsku. Odtąd więc strzeżmy się tendencji do kończenia każdego słowa spacją i pamiętajmy, że wszystkie znaki przestankowe stawiamy bezpośrednio za wyrazem, bez żadnych spacji.
I podobnie żałośnie wygląda tekst, w którym najpierw stawia się spację, a potem przecinek – dość częsty przypadek w internetowych wypowiedziach osób starszych. Ale nie tylko.
Mój kontakt z komputerem i programami jest ,można rzec ,całkowicie konsumpcyjny. Od prawie dziesięciu lat mam okazję dość intensywnie używać komputery do różnych celów ,zawodowo i prywatnie.
Przejdźmy teraz w naszych badaniach do kropki.
Kropka także ma do spełnienia kilka podstawowych zadań:
- jest znakiem zakończenia zdania lub równoważnika zdaniowego (czyli wypowiedzenia). W tej funkcji w zależności od charakteru zdania kropka może być zastąpiona innymi znakami: pytajnikiem, wykrzyknikiem lub wielokropkiem;
- jest składnikiem skrótów (na końcu albo np. po każdej literze inicjału);
- sygnalizuje liczebniki porządkowe zapisywane w tekście cyframi arabskimi (porównaj zapis liczb w poprzednim rozdziale o łączniku);
- oddziela numer dnia, miesiąca i roku w datach całkowicie zapisywanych cyframi arabskimi;
- oddziela godziny i minuty w zapisach cyfrowych (nie należy do tego celu stosować anglosaskim zwyczajem znaku dwukropka, choć dzięki elektronicznym zegarom z wyświetlaniem cyfrowym ma on już w naszej kulturze ponadczterdziestoletnią „tradycję”);
- może następować (zamiennie z prawym nawiasem okrągłym) za literami lub cyframi numerującymi składniki wyliczenia;
- może być (zamiennie ze spacją) znakiem oddzielającym grupy cyfr w wielocyfrowym zapisie liczb.
W tej ostatniej roli kropka nie może być zastępowana przecinkiem, który z kolei według zasad polskiej typografii jest przecinkiem dziesiętnym. Jest to tradycja dokładnie odwrotna względem anglosaskiej: tam znakiem dziesiętnym jest właśnie kropka (decimal point), a przecinek spełnia rolę separatora tysięcy. Na szczęście współczesne wersje systemu operacyjnego Windows oraz Excela dają sobie z tym doskonale radę, natomiast w Wordzie musimy o tym pamiętać sami.
Częstym połączeniem trzech omówionych znaków interpunkcyjnych w nietypowych rolach jest zapis walutowy. W polskiej tradycji przyjęło się zaznaczanie braku groszy w zapisywanej kwocie za pomocą poziomej kreski (Czytelnikowi pozostawiam wybór: łącznika, półpauzy czy pauzy). Dlatego powszechnie spotykane są zapisy w rodzaju: 231 145,– zł (w tym przykładzie użyłem półpauzy). Oczywiście jest to sposób notacji jak najbardziej poprawny, należałoby dodać — jedynie słuszny.
Kropka nie wzbudza takich emocji jak przecinek. Do wszystkiego, co o niej już napisałem, dorzucę jednak kilka informacji.
Zacznijmy od nadmiaru kropek w skrótowcach i tytułach.
Jakoś tak się stało, że niezależnie od ustaleń sztabu naukowców odpowiedzialnych za ortografię rozpanoszył się powszechny błąd w skrótowcu ‘SA’ czyli ‘Spółka Akcyjna’. Stało się tak niedługo po upowszechnieniu się takich spółek po roku 1989. Do tej daty istniały właściwie tylko — z czego mało kto zdawał sobie sprawę — nieliczne spółki akcyjne, jak Bank Handlowy w Warszawie SA i Bank Polska Kasa Opieki SA, nie było więc problemu. O ile mogę sobie przypomnieć, wówczas nazwy obu instytucji w materiałach drukowanych zwykle zawierały owo SA bez kropek.
Nagle jednak żywiołowo zaczęliśmy używać tego skrótowca w wersji z kropkami, nieczuli nawet na ustalenia poprawnej pisowni. Co gorsza, pisownię z kropkami upowszechniają największe działające obecnie spółki akcyjne, z których usług masowo korzystamy. A nawet ustawa Kodeks spółek handlowych!
Inną sprawą jest pisownia tytułów. Tu może nie trzeba od razu nazywać tego błędem, jednak w wielu sytuacjach taka pisownia nie jest dozwolona przez słowniki. Dlatego też raczej nie używajmy kropki na końcu żadnego tytułu, obojętne, czy będzie to tytuł naszego dzieła, rozdziału, podrozdziału czy punktu. Raz jeszcze porównajmy to z publikacjami drukowanymi — raczej nie znajdziemy w nich kropek na końcu tytułu. Przynajmniej w polskojęzycznych.
W rozdziale o myślniku nadmieniliśmy już o roli kropki w zamianie liczebnika głównego w porządkowy. Ta zasada, oczywista w wielu innych językach, u nas jest jakby mało znana. Sam mogę potwierdzić, iż w szkole mi jej nie przekazano. Przypomnijmy więc jeszcze raz: jeżeli zapisujemy cyframi arabskimi liczebnik porządkowy, po cyfrze stawiamy kropkę — i już. Nie robimy tego po liczbach w notacji rzymskiej ani też w datach zapisywanych z użyciem cyfr arabskich w numerze dnia:
12. poziom
24 lipca
XIII Posterunek
Muszę jednak lojalnie podać, że część językoznawców uważa że kropka po liczebnikach dziesiętnych w języku polskim nie ma zastosowania – z jednym jedynym wyjątkiem. I przyznam, że skłaniam się ostatnio do tego poglądu. Pomyślmy: język polski jest fleksyjny, wszystko załatwiamy końcówkami. Zatem nie ma żadnych obaw, że ktoś nieprawidłowo odczyta liczebnik zapisany liczbą jako porządkowy lub główny, traktując je odwrotnie niż powinien. Przykłady:
12 poziom (ten sam przykład, co wyżej, lecz w nowej interpretacji…)
w 2 rzędzie
dla 17 Dywizji
mamy 43 krzesła
No przecież naprawdę nikt nie przeczyta tego „na opak”: 'dwanaście poziom’, 'w dwa rzędzie’, 'dla siedemnaście Dywizji’ lub 'mamy czterdzieste trzecie krzesła’.
Jedynym wyjątkiem jest liczba 'jeden’ i 'pierwszy’ – te można pomylić i tylko przy 'pierwszy’ kropka jest uzasadniona:
1 rząd może znaczyć 'pierwszy rząd’ oraz 'jeden rząd’
Ze zbioru zasad interpunkcyjnych dotyczących kropki wybierzmy jeszcze jedną. Otóż większość z nas wie, że nie stawiamy kropki po skrótach w rodzaju ‘mgr’, ‘dr’ czy ‘nr’ (ale ‘mgr inż.’). Polskie zasady interpunkcyjne przewidują, iż kropka może być stawiana na końcu skrótu tylko wtedy, gdy ostatnia litera skrótu nie jest ostatnią literą skracanego słowa (w wielu innych językach obowiązuje stawianie kropki po każdym skrócie). Ponieważ litera ‘r’ jest ostatnią literą słowa ‘magister’, ‘doktor’ i ‘numer’, kropka się tym skrótom nie należy. Ostatnią literą słowa ‘inżynier’ nie jest ‘ż’, a więc kropka musi się pojawić. Tak, tak, wiem, że ta zasada jest powszechnie znana. Skąd więc tyle błędów, i to popełnianych przez ludzi z wyższym wykształceniem…
Jeżeli jednak chcemy za pomocą skrótu zapisać omawiane wyrazy w jakiejś formie odmiany, np. ‘magistra’, ‘doktorowi’ albo ‘numerem’, przytoczona zasada właściwie nakazuje nam użycie kropki: ‘mgr. Kowalskiego’, ‘dr. Nowakowi’, ‘pod nr. 85910078’. Tak, właśnie tak jest poprawnie, choć nasz przyjaciel Word protestuje za pomocą krzyku wyrażanego czerwoną falistą linią.
I jeszcze jeden temat, dość luźno związany z kropką. Zbyt często spotykamy w adresach skrót słowa ‘Osiedle’ w postaci ‘Oś.’. Ale skróty dotyczą pisma, a w pismie słowo ‘osiedle’ nie ma litery ‘ś’, lecz ‘s’. Miękkość powstaje tylko podczas wymawiania tego wyrazu, a więc skrót ‘Oś.’ jest błędem ortograficznym. Ten problem nie dotyczy zresztą jedynie dokumentów pisanych za pomocą komputera, widzi się go często w odręcznych napisach na ogłoszeniach (a co gorsze, także na reklamach umieszczanych na karoseriach samochodów firmowych). Znów usiłujemy być hiperpoprawni.
Na koniec tematu kropki dwie rady:
- Uwaga podczas wpisywania skrótów ‘itp.’, ‘itd.’ i niektórych innych kończących się kropką. Word często stawia po nich dwie Skąd to się bierze? Po prostu, włącza się autokorekta, która w swej „fabrycznie” przygotowanej liście poprawek ma także te skróty. Jak widać, „spolszczacze” pakietu Office uznali, że zawsze Czytelnik będzie zapominał o kropce i „ułatwili” pracę. A tu Czytelnik jak na złość wie, że ma skróty zakończyć kropką, natomiast nie zauważa, że Word uczynił to za niego. I dwie kropki murowane. Dlatego też jeśli naprawdę zwykle nie zapominamy o tej kropce po skrótach, które jej wymagają, natychmiast usuńmy odpowiednie pozycje z listy autokorekty; warto też zajrzeć do listy wyjątków (znajdziemy na karcie autokorekty odpowiedni przycisk).
- Jeżeli na liście autokorekty mamy zaznaczoną opcję Początek zdania dużą literą, nie musimy martwić się o rozpoczynanie zdania z dużej litery. Po czym Word rozpoznaje początek zdania? Oczywiście po kropce. Jednak kropka wcale nie musi oznaczać początku zdania! Dlatego tak często widzimy w dokumentach składanych komputerowo dużą literę w miejscach nieoczekiwanych. Jeśli więc nasze teksty zawierają częste kropki nieoznaczające końca zdania, proponuję wyłączyć tę opcję na liście autokorekty. Wpisywanie dużych liter (i polskich znaków narodowych) spróbujemy sobie za jakiś czas ułatwić w inny sposób.
I to by było o kropce tyle.
Nie mogę sobie darować w tym miejscu pewnego komentarza. Oczywiście to zdanie napisałem pod wpływem popularnego powiedzonka „i to by było na tyle”. Jeśli to powiedzenie byłoby tylko rozpowszechnioną zabawą słowną, dowcipem, nie byłoby problemu. Jednakże większość ludzi jest przekonanych, że jest to poprawny zwrot językowy, bo znają go z radia lub telewizji.
A naprawdę jest to żart rozpowszechniony przez Jana Tadeusza Stanisławskiego, który w latach siedemdziesiątych ub. stulecia występował w Programie 3 Polskiego Radia jako profesor mniemanologii stosowanej, dyscypliny „naukowej” niczemu niesłużącej, wymyślonej przez siebie. Podczas nagrania pierwszej audycji na końcu wypowiedział ten lapsus językowy i już chciał poprawiać nagranie, gdy wtrącił się reżyser Jerzy Markuszewski. Uznał, że choć niezamierzony, dowcip jest świetny (też tak uważam), i winien być powtarzany na końcu każdego „wykładu”.
I tak się stało. Efektem ubocznym jest lekkie zachwaszczenie języka…
Kolej na cudzysłów.
Cudzysłów ma dwie podstawowe funkcje:
- zgodnie ze swą nazwą służy do zaznaczenia w tekście wyrazów stanowiących cytat, tytuł, fragment wypowiedzi lub innego utworu;
- sygnalizuje wyrazy użyte w innym znaczeniu niż podstawowe, na przykład ironicznym.
W przeciwieństwie do znaków dotąd omówionych cudzysłów nie ma jednej postaci graficznej. Wynika to z faktu, że dłuższe fragmenty cytowanych wypowiedzi mogą już w oryginale zawierać słowa, fragmenty lub wypowiedzi, które muszą być ujęte w cudzysłów. Tworzą się więc czasem dwie warstwy cudzysłowów: zewnętrzna, ujmująca cytowany fragment, i wewnętrzna, przeniesiona z cytowanego fragmentu.
Cudzysłowy obu warstw wypada zaznaczać w tekście odmiennymi znakami. Polska tradycja typograficzna stosuje dla cudzysłowów podstawową parę znaków ‘ „ … “ ‘ i wewnętrzną parę znaków ‘ » … « ‘ (w tym przypadku można stosować także odwrotną kolejność „grotów strzał”: ‘ « … » ‘). W innych językach stosuje się odmienne pary znaków cudzysłowu.
Pamiętajmy: cudzysłów z pewnością nie może mieć takiej postaci graficznej, jaką spotykamy w tekstach maszynowych:
Tam było to uzasadnione ubóstwem zestawu znaków, w tekstach komputerowych stosowanie tego znaku oznacza jedynie niechlujstwo i amatorszczyznę.
A jest to o tyle dziwne, że współczesne edytory tekstu, w tym oczywiście niezmordowany Word, mają funkcję automatycznej zamiany „cudzysłowów prostych na drukarskie”. Jeżeli po naciśnięciu klawisza cudzysłów/apostrof w tekście pojawia się ten prymitywny znaczek ‘ ” ’, coś nie jest w porządku z ustawieniami.
Zajrzyjmy więc czym prędzej do opcji autokorekty, gdzie na kartach Autoformatowanie oraz Autoformatowanie w trakcie pisania możemy włączyć funkcję Zamień cudzysłowy „proste” na „drukarskie”. Odtąd każde naciśnięcie klawisza cudzysłów/apostrof spowoduje umieszczenie w tekście znaku cudzysłowu otwierającego (dolnego): ‘ „ ’, a po wpisaniu jakiegoś wyrazu naciśnięcie tego samego klawisza wstawi znak cudzysłowu zamykającego (górnego): ‘ ” ’.
Na wszelki wypadek zapiszmy jeszcze kody obydwu znaków (pamiętamy, jak się tego używa?):
- znak cudzysłowu dolnego uzyskamy po wprowadzeniu Alt+0132,
- znak cudzysłowu górnego po wprowadzeniu Alt+0148.
W innych programach, niemających niczego podobnego do autokorekty, pamiętanie tych kodów uchroni nas przed prymitywnymi apostrofami.
A co z pozostałymi postaciami cudzysłowu? Mamy do wyboru dwie drogi: albo będziemy wprowadzać kody w sposób analogiczny, jak przed chwilą, albo zdefiniujemy jakiś kojarzący się ciąg znaków na liście autokorekty (porównaj definiowanie zamiany trzech dywizów na pauzę w poprzedniej pogadance).
Na wszelki wypadek nie zaproponuję żadnego, ważne jest tylko, by był to ciąg praktycznie niespotykany w żadnej innej sytuacji.
Odpowiednie kody znaków są następujące:
znak ‘«’ uzyskamy po wprowadzeniu Alt+0171;
znak ‘»’ uzyskamy po wprowadzeniu Alt+0187;
znak ‘ uzyskamy po wprowadzeniu Alt+0145;
znak ’ uzyskamy po wprowadzeniu Alt+0146.
5. Myślnik i jego rodzeństwo – dalsze „rewelacje”
7. Dalsza rodzina kropki i kreski
8. Czcionki i fonty – podstawowy budulec tekstu
9. Czcionki i fonty – uzupełnienie
Nie omówimy wszystkich cech każdego z tych krojów. Spróbujmy jednak zwrócić uwagę na własności najistotniejsze. Arial O Arialu można powiedzieć prawie to samo, co o Timesie: bywa nadużywany. Arial stanowił poczatkowo domyślne pismo w Excelu, podobnie jak Times w Wordzie. Jednak powszechne użycie Ariala w arkuszu kalkulacyjnym o wiele mniej razi, gdyż w Excelu…