Na znanym portalu fejsbukowym Blizny Poznania jego administrator wrócił do sprawy sprzed kilku lat – piosenki o Poznaniu z pierwszych lat po wojnie, której tekst w rękopisie znalazła jedna z internautek.
Dyskusja po tych 7 latach ożywiła się, ja natrafiłem na nią przypadkiem.
Nieocenieni internauci odnaleźli w Sieci fotokopię zapisu nutowego z 1946 roku (dla ewentualnych zdziwionych formą tego wydawnictwa: w roku 1946 gospodarka w nowym ustroju nadal działał praktycznie tak, jakby „komuna” w ogóle nie istniała: działały prywatne wydawnictwa, reklamy… Niedługo wprawdzie, ale rok 1946 był jeszcze gospodarczo „przedwojenny”).
Tym, którzy nie znają ogromu ruin Poznania (ogólnie znane są ruiny Warszawy, trochę także Gdańska), może warto pokazać takie obrazy; jak widać, po II wojnie było co odtwarzać, w gruzach legło 55% budynków… (fotografie ze zbiorów MKZ/AP/CYRYL)
Oto ta fotokopia oryginalnego zeszytu z piosenką „Księżycowa noc” z podtytułem „Piosenka o Poznaniu”.
Byłem ciekaw tej melodii, wobec tego przepisałem ją w programie nutowo-syntezatorowym. Oto efekt:
Przy okazji nuty sprzed prawie 80 lat nieco „wyczyściłem”, skorygowałem zapis poprawiłem ortografię zapisu nut (w piosence jest zmiana tonacji z e na C, w oryginale nieoddana w zapisie przy kluczach) i zmieniłem tempo, bo oryginalne lento uśpiłoby każdego słuchacza. Moje „nagranie” jest utrzymane w tempie raczej andante, żywiej niż napisano w nutach wydawnictwa GAMA. Zamiast wokalu podstawiłem flet.
Tak to wygląda po moim odświeżeniu:
Sama piosenka (jej słowa) są zapewne świadectwem „bólu serca”, jaki czuli wówczas wszyscy poznaniacy przez dekadę oglądający jeszcze miasto w ruinie. Dlatego je szanuję…
Również wahania nastroju z minorowego na niespodziewany „wesoły” majorowy, który trochę nie pasuje do tekstu. Wygląda że autor koniecznie chciał napisać żywą, synkopowaną, wpadająca w ucho piosenkę o ukochanym mieście, ale nie mógł jej wypełnić niczym innym jak bólem. Mamy więc synkopowany ból. I to nieco przydługi (czteroipółminutowy), nawet po zwiększeniu tempa z lento do andante.
Ale jest. I dobrze.